Przyjemność bycia człowiekiem…. nie kierowcą

Z wielkim zaciekawieniem obserwuję, jak zmienia się miejski ruch pojazdów, zwłaszcza rowerów i samochodów, jak zmienia się to, jak i czym jeździmy, a także jak zmieniają się owe pojazdy i rola kierowcy. W tym obszarze aktywności miasta kumulują się i dają widoczne efekty wielkie przemiany technologiczne, gospodarcze i społeczne naszych czasów. Pisałam już o rewolucji w przejazdach taksówkami i udostępnianiu samochodów lub miejsc w samochodzie lub miejsc parkingowych, czyli współdzieleniu zasobów. Do gry weszły zupełnie nowe podmioty i realizują całkiem inny model biznesowy niż tradycyjna taksówka czy wynajem. Ten model efektywny kosztowo jest dlatego, że są smartfony, aplikacje do nich, portale społecznościowe, czyli odpowiednia technologia. Może być taniej i przyjemniej, a może ponieważ pewnych kosztów usługodawca nie ponosi, a więc na rynek mogą wejść nowe grupy klientów, mniej zamożnych, np. studenci czy artyści.

Ale dzisiaj chcę napisać o czymś innym, mianowicie o technologiach w samochodach i rowerach, które odmieniają rolę kierowcy, a właściwie odbierają mu tę rolę.

Już od dawna technologia pomaga kierowcy. Na początki były to różne wskaźniki, np. szybkości, ilości paliwa, temperatury silnika. One jedynie informowały, reagował kierowca. Później pojawiły systemy wspomagania kierownicy, automatyczna skrzynia biegów, piszczenie w razie niezapięcia pasów czy ABS, zapobiegający blokowaniu kół przy hamowaniu, czy blokowanie samochodu przez komputer przy jakiejś niewidocznej dla oka kierowcy usterce. Te systemy już ingerują w funkcję prowadzenia samochodu, robią coś zamiast kierowcy. Kierowca już czegoś nie musi, nie musi aż tak pamiętać, nie musi być silny, nie musi także znać się na samochodach. Od niedawna mamy GPS i mapy, a więc kierowca nie musi również specjalnie orientować się w terenie, wybierać drogi, znać oznaczenia, świadomie przemierzać okolicę, po której się przemieszcza, w zasadzie może patrzeć tylko na asfalt w promieniu kilku metrów wokół swojego pojazdu i ekranik odpowiedniego urządzenia.

Wiele modeli ma już także czujniki i kamery zapobiegające nieuzasadnionej lub niezamierzonej zmianie pasa czy pilnujące prawidłowego używania świateł drogowych. Znamienna jest nazwa tych systemów: asystent utrzymania pasa, asystent świateł, asystent…. Komputery pomagające kierowcy nabierają pozoru równoważenia ich z osobą ludzką.

Obecnie wiele samochodów jest wyposażanych w systemy obserwujące otoczenie i komunikujące się z nim oraz wyręczające kierowcę w uważnym i bezpiecznym kierowaniu. Kamery i czujniki sygnalizują NIE TYLKO KIEROWCY, lecz też BEZPOŚREDNIO systemowi hamulcowemu, że jest ryzyko kolizji z innym pojazdem lub z pieszym. Kierowca otrzymuje oczywiście sygnały świetlne i dźwiękowe zmuszające go do reakcji, ale tak naprawdę system zakłada, że kierowca nie zachowa się prawidłowo, więc wytracanie prędkości i hamulce działają automatycznie. Czasem współpraca między pojazdami – nie tylko kierującymi tymi pojazdami – obejmuje samochód i kask rowerzysty (i oczywiście aplikacje lokalizacyjne, samochodu w chmurze, roweru na smartfonie rowerzysty). Tutaj też samochód zahamuje automatycznie, choć obaj kierowcy są ostrzegani o zagrożeniu i też mogą reagować.

Niedaleka jest przyszłość, gdy pojazdy będą komunikowały się z otoczeniem, np. stacja paliw czy warsztatem czy mijanym sklepem, komunikowały POZA świadomą decyzja kierowcy, choć pewnie będzie on biernym odbiorcą komunikatu, że taka komunikacja maszyn (komputerów) zachodzi.

Oczywiście, wszystko to dzieje się po pierwsze w trosce o bezpieczeństwo użytkowników dróg. I bardzo słusznie. Za chwilę będzie się działo także w trosce o optymalizację wykorzystania zasobów (paliwa, silnika, miejsca na jezdniach, czystego powietrza, energii człowieka, itd).

Czy jeszcze później -ale już niedługo, dwa trzy lata, może pięć – taka automatyzacja przemieszczania się będzie się odbywała przede wszystkim dla komfortu człowieka, który straci umiejętność autonomicznego kierowania pojazdami i nie będzie widział niczego fajnego w roli kierowcy?

Myślę o dwóch sprawach. Po pierwsze, jaka to będzie rewolucja kulturowa. Wszak dzisiaj wielu ludzi jest dumnych z tego, że są dobrymi kierowcami, popisują się tym w towarzystwie, punktują przeciwników posiadających tę umiejętnośc w mniejszym stopniu. Czasem związki  i rodziny rozpadają sie na skutek rywalizacji, kto lepiej prowadzi samochód. I co? Raptem stanie się to nieważne?

Po drugie, kierowanie samochodem wiąże się z innymi, nietechnicznymi i niemotoryzacyjnymi umiejętnościami: refleks, orientacja w przestrzeni, szybkość logicznego myślenia i reagowania, ocena odległości, pokonywanie stereotypowych odruchów. To są umiejętności potrzebne  w ogóle w życiu. Stracimy te umiejętności? A może raczej będziemy je używać, gdzie indziej, na przykład wracając do życia bardziej naturalnego, bliżej przyrody, a dalej od cywilizacji?

Może się okaże, że kierowcami – operatorami maszyn – staliśmy się nie z wyboru, z ambicji i dla przyjemności, lecz z konieczności, bo ktoś musiał to robić, abyśmy żyli komfortowo? Może z ulgą oddamy maszynom te czynności, a sami odkryjemy przyjemność życia poza nimi?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *