Obserwuję nasilający się trend dezintegracji tradycyjnego przedsiębiorstwa, czyli takiego które ma różne działy, strategiczne, pomocnicze, dodatkowe. Ta dezintegracja przebiega na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, wyprowadzane są na zewnątrz wszystkie funkcje i obszary, które nie są strategiczne, a w których ktoś na rynku specjalizuje się, więc robi dana rzecz lepiej i taniej. A czasem od razu kupuje się usługi, nawet nie próbując budować takiego zasobu wewnątrz firmy. I staje się dyskusyjne co jest funkcją strategiczną, co jest produktem, jeśli nawet sprzedaż i innowacje są na zewnątrz. Ale
o tym kiedy indziej.
Po drugie, w korporacjach wielooddziałowych, globalnych, z tychże krajowych oddziałów wyciąga się niektóre procesy i je centralizuje w centrach usług wspólnych, własnych lub cudzych. Nawet kosztem elastyczności i rentowności tych lokalnych biznesów! Ale globalnie się opłaca, zwłaszcza że w centrali firmy pozostaje ekspert obszaru trzymający rękę na pulsie. I znowu kluczem efektywności tych centrów jest specjalizacja.
Po trzecie, owi wyspecjalizowani dostawcy usług schodzą jeszcze niżej w tej specjalizacji, zlecając czynności w obsługiwanym procesie kolejnym jeszcze bardziej wyspecjalizowanym poddostawcom, a ci jeszcze niżej.
Po czwarte, nawet zwykłe standardowe produkty, jak okna czy pokrycia dachowe, nabywają cech z innej branży, np. informatycznej czy energetycznej, stając się produktami innowacyjnymi. Przekraczają granice swojej branży. I znowu – tych innowacyjnych cech może im dostarczyć tylko firma wyspecjalizowana w tej niszowej dziedzinie. Znowu specjalizacja.
Specjalizacja zdaje się być jednym z kluczy obecnej przebudowy modeli biznesowych. Co ona powoduje? I znowu, po pierwsze, po drugie,…..
Po pierwsze, specjalizacja pozwala na automatyzację, na zastosowanie maszyn i sztucznej inteligencji. Nie powiedzie się zapewne skopiowanie w maszynie inteligencji człowieka czy skopiowanie skomplikowanych procesów zarządzania np. bezpieczeństwem czy marketingiem, ale spokojnie można powierzyć komputerom poszczególne fragmenty procesów czy czynności, i to się już dzieje. Pozostaje zarządzanie zespołem tych maszyn, a to może robić człowiek wraz z odpowiednim informatycznym narzędziem. A zatem specjalizacja przyspiesza automatyzację.
Po drugie, daje wybór, jeśli nie chcemy automatyzacji lub nie jest możliwa, to specjalizacja daje pracę również ludziom o bardzo niskich kompetencjach, np. ze względy na dość młody lub dość zaawansowany wiek, choroby czy powody kulturowe. Te osoby mogą z powodzeniem wykonywać proste czynności. I są dzisiaj zatrudniane, o czym można przekonać się w każdym centrum usług wspólnych. Wchodzą na rynek pracy, w bardziej skomplikowanych strukturach czy procesach ich zatrudnienie byłoby ryzykowne. Często dlatego nie mają pracy w gospodarkach z przewagą tradycyjnie zorganizowanych podmiotów.
Po trzecie, gospodarka jako sieć wielu mocno wyspecjalizowanych usług stworzyła całkiem nowe – wielkie! – możliwości dla małych firm. Jeden człowiek z dobrym pomysłem i dostępem do Internetu jest w stanie skonfigurować potrzebny mu zestaw usług – za małe pieniądze lub w ogóle bez pieniędzy, bo wiele usług w małych zakresie jest dostępnych bezpłatnie – które pozwolą mu rozwinąć całkiem dużą intratną działalność, lokalnie lub globalnie.
Po czwarte, natomiast korporacjom taka gospodarka pozwala na niemożliwą dotąd elastyczność, ponieważ w zależności od strategicznej decyzji „w co idziemy” – jaki produkt, jacy klienci, jaki obszar geograficzny – po takie zasoby z rynku sięga. Zmiana jest prosta, bo nie musi sprzedawać jakiegoś majątku a nabywać nowy, czy zwalniać jednych a zatrudniać drugich, kogoś do czegoś przekonywać albo zawierać kompromisy. Po prostu rozwiązuje i zawiera umowy z dostawcami, a ci dostawcy odpowiednio ze swoimi dostawcami, a ci ze swoimi, itd. Im wyższa specjalizacja firm, tym łatwiejsza ta zmiana. Ale ponieważ więcej podmiotów angażuje, działających w rozproszeniu, to powiedzie się to pod warunkiem, że jest super sprawna platforma koordynacji owych dostawców i umów do aktualnego planu strategicznego. Czyli informatyka. Można spodziewać się, że w takiej gospodarce jeszcze silniejszy będzie mechanizm samoregulacji, wolnego rynku. Ale można też myśleć, że wręcz przeciwnie, ponieważ korporacje wymyślają sposoby przechwytywania marży swoich poddostawców. Ale o tym w kolejnym tekście.