Inaczej o taksówkach, czyli zmiana paradygmatu wielu branż

Często pisze w serwisie dyrektorów Business Dialog, jak przesuwają się granice firm – tego, co jest ich własnością, a co nie jest, a używają, kto jest pracownikiem najemnym, a kto pracownikiem „udostępnionym’ przez inne firmy, również o tym, jak zmieniają się role pracowników i klientów, tworząc nowe modele biznesu.

Dzisiaj – tutaj – kilka uwag o indywidualnym transporcie miejskim. Wydaje się bowiem, że właśnie w tej dziedzinie, jak w soczewce, skupiają się najważniejsze zjawiska we współczesnym biznesie, ale i w stylu życia.

Przykład najprostszy: taksówki

Popatrzmy na przykład najprostszy: taksówki. Biznes taksówkowy już w wolnej – kapitalistycznej – Polsce przeszedł znaczącą ewolucję: od indywidualnych taksówkarzy głównie zabierających ludzi z postojów poprzez korporacje taksówkowe z centralą telefoniczną aż po dzisiejszą zróżnicowaną formułę obejmującą i samodzielnych taksówkarzy, i korporacje, ale także możemy zamówić taksówkę poprzez aplikację mobilną na naszym telefonie (i telefonie kierowcy). Za chwilę w naszym kraju pojawią się jeszcze co najmniej dwie inne możliwości. Po pierwsze, będziemy mogli skorzystać z samochodu udostępnionego nam przez właściciela, który właśnie z niego nie korzysta, a nie chce, aby stał bezproduktywnie (a będzie się to działo za pomocą platformy społecznościowej, w której obydwoje się zarejestrujemy). Po drugie, będziemy mogli wypożyczyć samochód stojący na określonym parkingu, tak jak dzisiaj wypożyczamy rowery. A bardziej wymagający będą prosić o podstawienie samochodu w dowolne miejsce i w dowolnym miejscu zostawić. To nie jest kwestia lat, to jest kwestia kilku miesięcy.

Od razu uprzedźmy wątpliwości dotyczące drugorzędnych spraw: firmy, które oferują – lub zaoferują – nam te usługi mają dopracowane procesy płatności, ubezpieczeń, pomocy drogowej, a także dają możliwość wyboru rodzaju samochodu.

Co jest zatem pierwszorzędne?

 

Trzy rzeczy: koszty przejazdu, wpływ na model komunikacyjny miast, dalszy ciąg biznesu, który zaczyna się od przewozu osób.

Koszty: obliczenia poczynione w takich krajach, jak Francja czy USA, nie pozostawiają wątpliwości, że wszystko poza tradycyjną taksówką z korporacji lub indywidualnego taksówkarza jest tańsze od użytkowania własnego samochodu. To od strony klienta. Natomiast od strony nowych firm działających w tym sektorze – to nowe usługi przewozu osób z wykorzystaniem platform internetowych i aplikacji mobilnych znacznie bardziej się opłacają niż tradycyjny biznes pożyczania czy leasingowania samochodów. Również jest to bardziej opłacalne dla kierowcy współpracującego z taką firmą, bardziej niż praca w ramach korporacji.

Miasto: w rozrastających się miastach nie ma praktycznie dobrych rozwiązań na większą liczbę samochodów niż jest obecnie, a i obecnie jest ich za dużo. Będą się rozwijać takie formy transportu, które zmniejszają ich liczbę w mieście, a zwiększają czas ich wykorzystania.

No i trzecia sprawa: tu się może sporo zdarzyć.

 

Może stać się tak, że platformy społecznościowe osób udostępniających sobie samochody rozbudują swoja współpracę o inne produkty, a ponadto może staną się nabywcami i właścicielami samochodów, może będą negocjować dla swojej społeczności lepsze warunki ubezpieczenia (już jedna społeczność to robi), bo znają swoich znajomych i wiedzą, za których mogą ręczyć. No i przynależność do społeczności zobowiązuje do należytych zachowań.

Inne firmy dostawcy usług przewozu osób mają ambicję stać się bezkonkurencyjną firmą logistyczną. Wszak jeśli zbudują zaplecze techniczne (informatyczne) do dostarczania gdziekolwiek samochodów i rozliczania transakcji przewozu, to mogą dostarczać cokolwiek, również choinkę na święta i grill na wieczorek sąsiedzki (a potem jedno i drugie zabrać). Amazon też zaczynał od sprzedaży książek w Internecie, a dzisiaj sprzedaje wszystko.

Może przewozy osób zrewolucjonizują biznes producentów samochodów. Już dzisiaj inwestują zarówno w mobilne aplikacje taksówkowe (jak Daimler w myTaxi), jak i sprzedają moc silników lub kilometry podroży. Więc może nie sprzedaż samochodów będzie za chwile ich głównym biznesem.

A może jeszcze inaczej będzie: za wszystkim stoją programy komputerowe. Google jest strategicznym inwestorem w Uber, amerykańską firmę zamawiania przewozu w mieście, po którym wielu spodziewa się, że będzie współczesnym Microsoftem czy Facebookiem. Uber testuje samochody bez kierowcy marki Google. Google, czyli wyszukiwarka, mapy, kalendarz…Jak to ładnie harmonizuje z przejazdami, prawda?

To właśnie jest ta zmiana: dziś samochód nie zaczyna się od rozwiązania technicznego, które umożliwia przemieszczanie się, dziś samochód zaczyna się od systemu map i komputera rozpoznającego najbliższe otoczenie, a reszta to prosty dodatek, który nie tworzy przewagi konkurencyjnej. Więc dlaczego Google nie miałby zostać liderem motoryzacyjnym?

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *