Jak się Wam kojarzy słowo „społeczny” w kontekście gospodarki? Po pierwsze, za darmo i bez zysku. Po drugie, dużo gadania, mało robienia. Po trzecie, przepalanie nieswoich pieniędzy. Jak coś społecznie, to wiele z tego nie będzie, co najwyżej moralno-ideowe wzmożenie, ale faktycznie nic, albo niewiele, co zmieniałoby jakąś sytuację. Taki pokotuje stereotyp. W związku z tym każdy, kto ma ambicję zbudowania świetnie prosperującej firmy czy zrealizowanie zyskownego projektu gospodarczego, od razu zastrzega się, że będzie kierował się twardymi zasadami biznesowymi. Uda mu się? Być może, pod wieloma warunkami, a jednym z najważniejszych jest profesjonalne potraktowanie owego owianego złą legendą w biznesie, wątku społecznego. Albowiem każdy, KAŻDY projekt biznesowy jest projektem społeczno-gospodarczym. Czy tego chcemy, czy nie, z tym, że to społeczne nie jest tym, co wymieniałam na początku.
Nie ulegajmy pokusie zbyt matematycznego myślenia biznesowego jako myślenia profesjonalnego. Słowo „profesjonalne” też jest bowiem traktowane powierzchownie, zwykle oznacza wąską specjalizację, postępowanie zgodnie z procedurą albo rachunkiem. W biznesie na ogół oznacza to, że menedżer czy przedsiębiorca widzi i docenia tylko to, co policzalne i to, co widoczne, i zakłada, że to cała rzeczywistość w biznesie, którą musi zarządzać. Bardzo, ale to bardzo się myli! Zwykle rzeczywistość zaczyna skrzeczeć bardzo szybko, albowiem to, co można policzyć, to nie wszystko, co decyduje o powodzeniu biznesu, produktu, usługi.
Ale krytycy też często nie mają racji. Nie mają jej, gdy wytykają takiemu „profesjonalnemu” przedsiębiorcy czy menedżerowi chciwość, wyzysk, aspołeczność, socjopatię. To brzydkie cechy, ale nie mają nic do sukcesu lub porażki w biznesie. Błąd polegający na tym, że w praktyce – nawet jeśli jest słowna deklaracja – pomija się znaczenie aspektu społecznego w gospodarowaniu nie polega na tym, że przywiązuje się nadmierną uwagę do pieniądza, dóbr materialnych, rachunku przepływów, wyrachowania. Ten błąd nie polega też na nadmiernym uproszczeniu procesów biznesowych. Ten błąd nie polega na myśleniu jedynie o pieniądzach jako motywacji.
Ten błąd polega na tym, że jeśli czegoś nie umiemy policzy i zmierzyć, jeśli tego nie umiemy prognozować i zaplanować, to tego nie uwzględniamy w planie biznesowym. Jest taka stara zasada, której nas uczono i ciągle uczy się w szkołach, „czego nie mierzymy, tym nie zarządzamy”. Więc dążymy do mierzenia, i tym co zmierzymy – zarządzamy. A tym, co się nie da zmierzyć – nie zarządzamy. I właśnie aspektem społecznym nie zarządzamy, bo nie umiemy go zmierzyć. Opacznie interpretując powyższą zasadę, czujemy się usprawiedliwieni. Tymczasem owa zasada jest raczej krytyką pewnego sposoby zarządzania, właśnie tego ograniczone do zasobów, procesów i zjawisk mierzalnych. A więc, brak planu społecznego w biznesie to wada projektu biznesowego, to brak profesjonalizmu.
Aspekt społeczny to są interakcje między ludźmi (twarzą w twarz, w grupie, online), to oczekiwania jeden od drugiego i od społeczności jako całości, to postawa wobec świata, przeszłości i przyszłości, to rekomendacje i polecanie oraz dzielenie się kontaktami, to zaufanie – lub jego brak – w dobre intencje i potencjał umiejętności, to koleżeństwo, to założenie, że BRAK doskonałości w życiu jest to naturalny stan, dodatkowo twórczy, to przekonanie że NIC – żaden człowiek, żaden projekt, żadna interakcja – nie jest zbędne, jeśli już się pojawiło w rzeczywistości, że w pewnym momencie okaże się NIEZBĘDNYM elementem w ważnym przedsięwzięciu, procesie, produkcie.
Spróbujmy na chwilę wyabstrahować się z wąsko pojmowanego świata – czyli z biznesu – i popatrzeć na ewolucję i znaczenie różnorodności w przyrodzie, znaczenie w wielkim projekcie życia, gdzie ta właśnie różnorodność jest właściwie jedynym gwarantem trwałości tego życia. W przyrodzie – od początku ewolucji do dzisiaj – nic nie jest niepotrzebne, a wszystko co jest kiedyś znajduje zastosowanie, natomiast nigdy nie wiadomo kiedy i w jakiej sprawie okaże się niezbędne, ale zawsze jest to kluczowa sprawa dla przetrwania danego gatunku czy zjawiska.
Pilnujmy pieniędzy, pilnujmy, abyśmy mieli produkty, przychody, inwestycje, zyski itd, ale pamiętajmy, że one są KONSEKWENCJĄ aspektu społecznego w naszym projekcie, a nie odwrotnie. Kultywujemy społeczność przede wszystkim. Im lepiej ta społeczność będzie się z nami i ze sobą czuła, tym lepiej będzie szedł nasz biznes. Z „aspektu społecznego” przychodzą nasi pracownicy, inwestorzy i klienci, ich postawy, potrzeby, skuteczność, kreatywność. Mierzalny biznes to rusztowanie dla tej budowli i tam rzeczywiście wszystko trzeba starannie policzyć, jak w budowlance.
Piszę o tym w kontekście nowego projektu w serwisie dyrektorów Business Dialog, w której powstała spółdzielnia Fabryka i3, kojarząca zasoby uczestników, np. nadwyżki finansowe czy leżące odłogiem pomysły, w rokujące projekty biznesowe. Jednym z naszych największym wyzwaniem w tym projekcie jest właśnie to połączenie profesjonalnego zarządzania społecznością z równie profesjonalnym zarządzaniem kapitałem. O tym projekcie można więcej poczytać w Business Dialog http://www.businessdialog.pl/forum/topics/dobra-wiadomosc-na-lata-budujemy-fabryke-innowacji
Hmm ciekawe podejście do sprawy. jestem pod wrażeniem.